Łzy dostrzeżone ukradkiem na policzku drugiego człowieka często nie pozostają dla nas obojętne. Wzbudzają współczucie, rodzą pytania o przyczynę pojawiających się emocji.
A kiedy płacze dziecko? W rodzicach zazwyczaj wywołuje to duże poruszenie, szukają szybkiego sposobu na przywrócenie swoim pociechom radości. Obserwowanie smutku i próba towarzyszenia w nim dzieciom potrafią być dla nas dorosłych na tyle trudne, że staramy się od tego uciec. Dlaczego nie zawsze warto na siłę pocieszać? Jak wspólnie przejść przez okresy pogorszonego nastroju?
Rozwój emocjonalny
Rozwój emocjonalny dziecka polega na uczeniu się, jak rozpoznawać oraz nazywać emocje swoje i innych. Dziecko nabywa umiejętność wyrażania emocji w sposób akceptowalny społecznie, zaczyna rozumieć które reakcje są odpowiednie do danej sytuacji. W jaki sposób się to dzieje? Proces rozeznania przebiega stopniowo.
- Rozpoznajemy odczucia płynące z ciała– ważne, żeby dziecko nauczyło się, że każdej emocji odpowiadają konkretne reakcje fizjologiczne naszego ciała np. kiedy jest nam smutno – płaczemy, kiedy się boimy – wstrzymujemy oddech, a kiedy jesteśmy źli – marszczymy brwi.
- Nazywamy emocje– zadaniem dorosłego jest wykształcić w dziecku bogaty zasób pojęć, dzięki którym będzie ono w stanie opisać swoje uczucia i doprecyzować, jak silna jest w danym momencie konkretna emocja.
- Rozładowujemy emocje– w związku z silnymi emocjami powstaje pobudzenie, które chcemy wyciszyć. Rolą rodzica jest pokazanie dziecku akceptowalnych społecznie, nieszkodliwych dla niego sposobów na poradzenie sobie z napięciem. Niektórym pomaga rozmowa, przytulenie, a innym głębokie oddechy albo sport.
- Nazywamy emocje u innych – ostatni etap polega na rozwoju empatii u dziecka poprzez zauważanie stanów emocjonalnych innych osób i nazywanie ich.
Umiejętność oceny emocji swoich i innych rozwija się w okresie przedszkolnym, kiedy to dziecko uczy się dzielić emocje z innymi i zaczyna rozumieć, że inni mogą czuć inaczej. W 6. roku życia dziecko rozwija myślenie o swoich przeżyciach i analizowanie ich. Prostsze staje się nazywanie i kontrolowanie nasilenia danych emocji, dzięki czemu w wieku szkolnym mogą tworzyć się trwalsze relacje z rówieśnikami.
Mity lub przekonania dotyczące smutku
“Chłopaki nie płaczą”
“Jesteś już duża, czemu beczysz?”
“Tak się mazać? Wstydziłbyś się!”
Przykłady można by mnożyć… Słyszeliśmy to kiedyś w dzieciństwie? A może sami zwracamy się tak do dzieci? Wielu uważa, że smutek przeszkadza w dążeniu do szczęścia. Jeszcze inni uważają go za słabość. Panuje przekonanie, że wystarczy chcieć się go pozbyć i to jest natychmiast możliwe. Promujemy życie pozytywne, za wszelką cenę próbując schować to, co nie daje nam radości. A jeśli przyzwalamy na smutek, to tylko dorosłym, tylko z powodu “ważnych spraw”.
Niektórzy boją się, że smutek na pewno przerodzi się w depresję, więc lepiej w ogóle go nie odczuwać, żeby uchronić się przed najgorszym. Pojawiają się obawy, że jeśli stworzy się przestrzeń dla złego nastroju, on pozostanie już na zawsze. Niekiedy rodzą się wyrzuty sumienia, że jeśli dziecko jest smutne, to może ja jako rodzic coś zrobiłem nie tak? Zaczynamy odczuwać frustrację, poczucie winy. Trudno jest nam oddzielić swoje emocje od tych doświadczanych przez dziecko. Mówimy “nie płacz”, przekonując samych siebie, że nie chcemy, żeby cierpiało. Ale czy prawdziwą przyczyną nie jest to, że jego szloch wprawia nas w zakłopotanie? Czy nie chcemy, aby jak najszybciej się uspokoiło, bo czujemy się bezradni? A ono przełyka ukradkiem łzy, aby sprawić nam przyjemność.
Co to znaczy przeżyć smutek?
Niezależnie od wieku, przeżywanie smutku zazwyczaj wiąże się ze stratą. Tak małą, jak kupiona wczoraj zabawka albo tak dużą, jak ukochana babcia. Te straty często nie zależą od nas i nawet gdybyśmy cofnęli czas, nie dalibyśmy rady nic zmienić. Dlatego smutek wiąże się z bezradnością i rezygnacją. Tracimy marzenia, nadzieje, inni nas rozczarowują. Zdarza się, że długo wyczekujemy na jakieś wydarzenie np. wakacje, a one okazują się nie być tak wspaniałe, jak się spodziewaliśmy. Wtedy też robi nam się smutno. To naturalne i zdrowe dla psychiki. Jeśli widzimy, że dziecko jest smutne, to znaczy, że ma powód, żeby tak się czuć, choć z perspektywy dorosłego może się on wydawać błahy. Różnimy się jednak przeżywaniem świata i warto, abyśmy dali sobie przestrzeń na odmienne reagowanie na określone sytuacje.
Bardzo często zewnętrznym przejawem smutku jest płacz. U dorosłych, mających zdolność do samokontroli, pojawia się, gdy zaspokojona jest potrzeba bezpieczeństwa i możemy pozwolić sobie na ujawnienie nagromadzonych w nas emocji. U dzieci płacz jest dużo częstszy. Oprócz niego może pojawić się ból brzucha, głos staje się cichszy, a czasem dzieci w ogóle przestają mówić. Smutek jest widoczny poprzez całą ich postawę ciała: zgarbioną, zamkniętą i wycofaną. Czasem zaobserwujemy też apatię i zobojętnienie na to, co zazwyczaj było dla nich interesujące w otoczeniu. W wieku wczesnoszkolnym czynników wywołujących smutek przybywa, więc szczególnie warto zwrócić uwagę na uczucia dziecka, gdy rozpoczyna swoją szkolną przygodę. Nieprzyjemne emocje mogą wiązać się m.in. z niepowodzeniami edukacyjnymi lub trudnościami w relacjach z innymi uczniami. Ponadto badania pokazują, że dzieci przejmują dużą część zmartwień od swoich rodziców i są w stanie przeżywać smutek z powodu problemów dorosłych w pracy, konfliktów czy chorób.
Jak towarzyszyć dziecku w smuceniu się?
Smutek trudno unieść samemu. Zwłaszcza kiedy jest się dzieckiem. Dlatego ważne jest, abyśmy nauczyli się być towarzyszami. W stratach małych i dużych. Jak to robić?
Przede wszystkim, pozwolić dziecku na trudne emocje. Nawet bierna zgoda na wyrażanie wewnętrznego bólu będzie lepsza, niż robienie mu z tego powodu wyrzutów. Zamiast mówić “Nie becz”, warto zakomunikować, że to jest coś normalnego np. „Pozwól sobie na łzy”, “Jest Ci smutno. Masz do tego prawo”. Zdanie “Nie się nie stało” zastąpmy raczej zdaniem “To było dla Ciebie bardzo ważne”. Zamiast mówić “Znowu się drzesz”, powiedzmy raczej “Widzę, że to dla Ciebie trudne”. Oceniać możemy zachowanie, nie zaś emocje, które dziecko przeżywa.
Ważne jest także pojęcie koregulacji emocji. Mówimy o niej, kiedy jeden układ nerwowy, w naszym przypadku rodzica, pomaga drugiemu układowi nerwowemu, czyli dziecku dojść do stanu równowagi. Dobrze jest więc nie bagatelizować doświadczeń i uczuć dziecka, ale pochylić się nad nimi i poprosić, aby dziecko coś więcej o tym opowiedziało. Ono jest mistrzem w wyłapywaniu emocji, które przeżywamy my, dorośli. Niedobrze byłoby, aby nasze zmartwienia stały się dla niego zbyt dużym ciężarem. Z drugiej strony, często mamy tendencję do tłumienia naszych uczuć, aby pokazać maluchom, że jesteśmy silni i wszystko układa się pomyślnie. Może się jednak okazać, że dla dziecka korzystne jest obserwowanie emocji rodzica, gdyż ono uczy się poprzez naśladowanie zachowań dorosłych. Nie trzeba opowiadać o szczegółowych powodach, wystarczy zdanie „Mamusia/tatuś też jest smutna/y”. To może uświadomić rozwijającemu się jeszcze człowiekowi, że nie trzeba się smutku wstydzić i że dorośli też go odczuwają.
W przeciwnym razie dziecko zacznie samo ukrywać to, co czuje (umiejętność ta pojawia się około 5-7 roku życia) i będzie nam trudno pomóc mu w gorszych momentach.
Pomoce, z których można skorzystać
Towarzyszenie dziecku i nauka jego emocji wydaje Ci się zbyt skomplikowana i nie wiesz jak się do tego zabrać? Zapraszam Cię do zapoznania się z kilkoma propozycjami, które będą okazją do spędzenia wspólnego czasu z maluchami, a jednocześnie mogą być podstawą do głębszych rozmów o tym, co ważne w codziennym życiu.
“W głowie się nie mieści” jako przykład filmu o tym, że czasem pozwolenie na smutek jest najlepszym rozwiązaniem trudnych sytuacji
W ostatnie wakacje do kin weszła druga część, więc o bajce było głośno, jednak tu chciałam mówić o części pierwszej, gdzie Riley, główna bohaterka jest jeszcze
w wieku podstawówkowym. Pixar stworzył produkcję tak cenną dla dzieci, jak i dla dorosłych. To historia o tym, że straty są częścią życia, a przyzwyczajenie się do nowych warunków trwa pewien czas. Każda emocja, choćby nie wiem jak nielubiana, jest potrzebna np. smutek pozwala nawiązać głębokie relacje z otoczeniem i poradzić sobie z małym bądź dużym brakiem. Kto jeszcze nie widział, niezwykle warto, a kto nie puszczał dzieciom, zachęcam do ponownego obejrzenia z nimi!
“Zaklęte miasto i sekrety smutku” jako przykład książeczki o tym, że bardzo źle jest być ciągle radosnym
Literatury, w której bohaterowie mają silne przeżycia jest na rynku niezliczona ilość, jednak często emocje są pewnego rodzaju tłem, nie zaś głównym tematem. Seria, z której pochodzi proponowana przeze mnie pozycja, pozwala w fenomenalny sposób poruszyć z dzieckiem temat rodzących się w nas w przeróżnych sytuacjach uczuć.
“Emocje. Odkryj siebie i poznaj swoje emocje!” jako przykład edukacyjnej gry planszowej o uczeniu się, co jest w nas
Gry pozwalają wejść dziecku w świat zabawy, który kojarzy mu się dobrze i nie wymaga tak dużego skupienia. Są jednak także okazją, by dowiedzieć się czegoś o sobie i otaczającym nas świecie. Mogą pomóc nam wzbogacić słownik uczuć dziecka. Dopóki nie zna ono określeń poszczególnych emocji, nie umie nazwać tego, co czuje, więc informuje o swoim stanie poprzez zachowanie (płacz, krzyk).
Towarzyszenie wymaga zaangażowania. W dodatku nie jednorazowego, ale na lata. Łączenia cierpliwości z mądrością, odwagi z czułością i energii z delikatnością. Czasem nam samym jest niezwykle ciężko emocjonalnie, a co dopiero mówić o byciu dla dziecka. Nie bójmy się jednak trudnych emocji. One są częścią życia i lepiej, żebyśmy uczyli się radzić sobie z nimi w bezpiecznych relacjach:)
Bibliografia
Jach-Salamon, N. (2021). Struktura pojęcia smutek u dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Logopedia, 50(1), 271-288. https://www.polskietowarzystwologopedyczne.pl/wp-content/uploads/2021/11/271-288-LOGOP-50-1-2021-Jach-Salamon.pdf (14.11.2024)
Kołyszko, W. (2004). Zaklęte miasto i sekrety smutku. GWP https://przedszkoledywity1.pl/files/30/dziecipotrzebujasiesmucic.pdf (14.11.2024)
Artykuł powstał w ramach projektu „Oswoić Konflikt!”, który jest współfinansowany ze środków m. st. Warszawa